Urząd Pracy to jedna z placówek, które są wręcz oblegane. Często trzeba czekać kilka dni, żeby porozmawiać czy zarejestrować się jako bezrobotny. Nieważne, jak bardzo jesteśmy wykształceni czy zdeterminowani w pracy – w końcu przyjdzie czas na odwiedzenie tej placówki. A tam może na nas już czekać praca z urzędu pracy, którą niekoniecznie chcemy podjąć.
Niedawno w Internecie było głośno na temat pewnej pani, która podjęła pracę w ramach zastępstwa i zaszła w ciążę. Skierowana tam z urzędu pracy, popracowała ledwie tydzień. I co w takiej sytuacji? Nie do końca wiadomo. Największym ryzykiem, które niesie ze sobą praca z urzędu pracy jest brak dopasowania do kwalifikacji bezrobotnego. Zamiłowanie urzędników do przedzielania niedopasowanych pracy jest powszechnie znane. I tak osoba z wykształceniem wyższym, znająca dwa języki zostaje przydzielona do pracy jako sprzątaczka, a osoba po maturze jako sekretarka burmistrza. Horror? Nie do końca. Urzędnicy są nieodpowiedzialni, ponieważ bez względu na to, co zrobią, nie spotka ich kara. A praca z urzędu pracy staje się koszmarem dla osoby, która tę pracę musi podjąć. Co zrobić w takiej sytuacji? Można oczywiście zrezygnować i przyjść ponownie. Ryzykuje się znacznie, ponieważ po trzeciej odrzuconej ofercie trzeba chodzić na szkolenia, które często również nie są dopasowane do kwalifikacji danej osoby. Jako przykład można przytoczyć sprawę kobiety z certyfikatem z języka niemieckiego, która została skierowana przez urzędnika do odbycia kursu dla początkujących z tego samego języka. Takich sytuacji jest więcej, a ludzie prześcigają się w ich opowiadaniu w Internecie. Dla kogo więc jest praca z urzędu pracy? Praktycznie dla niewielu osób.
Kolejki do urzędów pracy stanowią w większości ludzie, którzy chcieliby otrzymać zasiłek. W związku z tym osoby, które chciałyby podjąć pracę, muszą cierpliwie czekać na swoją kolej. W tym czasie mogę pooglądać oferty przyczepione do tablicy. A tam w większości promowana praca z urzędu pracy, ale za granicą. Trzeba znać język norweski, angielski, japoński, szwedzki… Wymagania zbyt duże jak dla przeciętnej czterdziestoletniej Polki. Na pytania dotyczące podnoszenia kwalifikacji przez bezrobotnego, panie odpowiadają, że jest tylko kurs, jak się prezentować podczas rozmowy kwalifikacyjnej. I tyle. Żadnego podnoszenia kwalifikacji, mimo ogłoszeń, które to sugerują. Tak więc dobra praca z urzędu pracy prawie że nie istnieje. Bo pracy nie ma dla istniejących ludzi, jest natomiast dla idealnego kandydata na dane stanowisko, który jednak nie istnieje. Pracodawcom nie opłaca się płacić na wykształcenie pracownika. Oni chcą zatrudnić za najniższą krajową, a jeszcze lepiej na staż, kogoś, kto już wszystko wie. Jest to absurdalne, ale prawdziwe. Dlatego można powiedzieć, że praca z urzędu pracy to w większości przypadków fikcja. Nie otrzyma jej przeciętny czterdziestoletni Polak, który całe życie pracował jako murarz, ponieważ nie zna języków.